czwartek, 28 kwietnia 2011

Z wczorajszej wycieczki

W wielkich miastach wiosna rozkwita w pełni, a tutaj gdzie jestem tak naprawdę dopiero raczkuje, ale słoneczna pogoda sprzyja wycieczkom w góry. Było fantastycznie, szlaki jeszcze puste, dopiero przygotowują się do majowego natarcia. Lubię ten czas w górach, kiedy można jeszcze spokojnie oddychać i wsłuchać się w szum wiatru i śpiew ptaków. Trzeba chwytać takie chwile, bo później długo przyjdzie nam na nie czekać.








Na koniec pokażę Wam jeszcze prace, które poczyniłam przed wyjazdem. Jak pewnie wiecie od czasu do czasu filcuję i takim sposobem powstały dwie nowe torebki. Ostatnio pojawiła się idea, abym w sierpniu w Bieszczdach poprowadziła warsztaty filcowania - i prawdopodobnie się to uda. A teraz torebeczki






I zające, jeszcze w sweterkach - bo chłodno :)







No to tyle
Bardzo dziekuję za Wszystkie miłe słowa, które zostawiacie w komentarzach
I przypominam jeszcze, że to ostatnie chwile na moje urodzinowe Candy
o tutaj

 

sobota, 23 kwietnia 2011

Na ostatnią chwilę

Chrystus przeniknął w nasze skostnienie, do naszej samotności
I tam, gdzie zazwyczaj panuje śmierć, tam mieszka teraz Jego miłość.
Tam, gdzie jesteśmy odcięci od życia, dosięga nas Chrystus swoim słowem Miłości.
< Anselm Grun >


Kochani ja jak zawsze w pędzie, wszystko robię na ostatnią chwilę. Przygotowania do Świąt w ciągłym biegu, ale teraz nadszedł czas aby się zatrzymać. W końcu Święta, które przed nami, tak właśnie powinny przebiegać. W spokoju, zadumie, pobyciu czasem z samym sobą i swoimi myślami. Zatrzymaniem się nad sensem naszego istenia.
Zanim to wszystko, czeka mnie jeszcze podróż, ale to już same przyjemności.

Kilka dni temu, ponownie odwiedziłam mój ulubiony sklepik, i zrobiłam dla Was małą relację fotograficzną.












I jeszcze się pochwalę, jaki cudowny wymiankowy prezent otrzymałam od








Z życzeniami pogody ducha i radości

Marta

wtorek, 12 kwietnia 2011

Dopadło i mnie

Po pierwsze przeziębienie, bo to nie jedyna rzecz, która mnie ostatnio dopadła...Od kilku dni ugrzęzłam w domu co jak się okazuje nie leży do końca w mojej naturze, mimo, że jeszcze kilka dni wcześniej wydawało mi się inaczej. Infekcja skutecznie przez pierwsze dni przykuła mnie do łóżka, z czym początkowo starałam się dzielnie walczyć, aż w końcu wywiesiłam białą flagę. Nie byłam się w stanie zmobilizować do niczego prócz czytania, ale jeszcze wtedy nie przypuszczałam, że to będzie moja zguba ;) Od jakiegoś czasu odkładałam książki na stertę obok łóżka, zawsze z myślą, że znajdę czas aby je przeczytać - akurat - naiwna
No i nadeszła wyczekiwana okazja. W końcu sięgnęłam po długo odkładaną z różnych powodów sagę o wampirach - tak, tak - przeziębienie i wampiry jest w tym jakaś zbieżność. Szczerze powiem, że do tej pory patrzyłam z niedowierzaniem na moich znajomych, którzy w przypadku tej lektury popadali w jakąś magiczną otchłań. Jak już zaczynali czytać, nie potrafili się oderwać ani na chwilę - myślałam no cóż znam różne dziwne przypadki...
I co pisze teraz tego posta i z niecierpliwością łypię okiem na trzeci tom, który leży obok mnie. Dawno żadna książka nie zbudziła we mnie tylu emocji. Przy pierwszym tomie nie mogłam sie doczekać co będzie dalej i chłonęłam kartkę za kartką, przy drugim zanosiłam się płaczem co chyba mi się nie przytrafiło przy czytaniu książki. Momentami myślałam o sobie - wariatka, dopadło i mnie
I pewnie Wy teraz również tak myślicie...no cóż sami spróbujcie
Jedno sobie uzmysłowiałam napewno - mam coś z tych wampirów - ciągle uciekam przed przeznaczeniem, ciągle ze sobą walczę...
Przebywając dzisiaj przez chwilę na świerzym powietrzu - bo do tej pory panowała pełna kwarantanna, zauważyłam, że przez te kilka dni nieodwracalnie umknęło mi trochę wiosny. Czuję się jakbym coś przegapiła, wystarczyło te pare chwil a świat wygląda juz zupełnie inaczej... no tak wiosenna zagościła już u nas na stałe i z dojrzewającej panienki, która czasem jeszcze kaprysi szybko przekształca się w dojrzałą już damę, ani sie obejrzymy jak zaprosi do nas lato.



No tak rozgadałam się okrutnie, ale żeby nie było, że nic zupełnie nie robiłam - no to proszę







I kilka klasycznych





I kolejna szkatułka z ptaszkiem





A ten drewniany świecznik kupiłam na targu staroci za 5 zł i odmałowałam




To ja uciekam do lektury
Mam nadzieję, że wybaczycie mi chwilowe nie bywanie na Waszych blogach
obiecuję - nadrobię
Za wszystkie miłe słowa ogromnie dziękuję
I przypominam o Candy ;)

niedziela, 3 kwietnia 2011

Szlakiem śnieżycy wiosennej oraz Candy urodzinowe

Czy kiedyś już wspominałam, że przytrafiają mi się niesamowite rzeczy? W ten wiosenny weekend potwierdziam to kolejny raz. Wyruszyłam w swoją kolejną bieszczadzką podróż, tym razem szlakiem śnieżycy wiosennej, której w ubiegłym roku nie udało mi się uchwycić. Ale o tym za chwileczkę. Zanim jednak dotarłam w Bieszczady zatrzymałam się na momencik w Krośnie, ponieważ czekała tam na mnie torebka, którą zamówiłam u jednej twórczej blogowej duszy - i to jest własnie ta niesamowita historia, której szczególy zachowam dla siebie, ale uśmiech nadal nie schodzi mi z buzi - świat jest jednak bardzo mały. Poznałam trzy niesamowite twórcze dziewczyny - na ich czele stoi Zuzia. Tworzą razem piekną pracownię,  a ich zdolne rączki tworzą takie rzeczy, że to napewnio nie był mój ostatni zakup.
No i zapraszam Was wszystkich zaglądajcie tutaj SZYCIE JEST PIEKNE, nazwa mówi sama przez się. I jakoś tak czuję, że nie było to nasze ostatnie spotkanie.

Jak już wspominałam wcześniej w ubiegłym roku nie udało mi się uchwyćić w obiektywie aparatu, śnieżycy wiosennej, która w niektórych miejscach w bieszczadach rośnie łanami. Tej wiosny zostało mi to wynagrodzone. Przyroda jest niesamowita, trzeba tylko chcieć zobaczyć i uchwycić to co daje nam w prezencie.
Magiczne chwile, zwłaszcza wiosną trwają tylko momencik. Wyruszyłam więc do rezerwatu Śnieżycy wiosennej, aby uchwycić dla Was i dla siebie te chwile. Ale nie spodziewałam się tego co zobaczyły moje oczy, że będzie aż tak pięknie - siła natury
Sami zobaczcie














I wiosna w innej odsłonie







I zagadka, co to za oczy patrzą na nas...




Dużo zdjęć, dużo, ale co tam nacieszcie serce i oczy!


A na koniec dzisiejszego posta, zapowiadane już od dawna Candy - urodzinowe. Zamęczałam Was przyrodniczymi zdjeciami więc teraz szybciutko. Do wygrania Anioł - bo wierzę, że przez życie prowadzą mnie anioły  a to urodzinowe candy
Zasady jak zawsze
1. komentarz pod postem
2. podlinkowane zdjęcie na Waszym blogu

Zapisy do 30 kwietnia losowanie dokładnie w dniu moich urodzin czyli 1 maja