niedziela, 13 maja 2012

Majowo

Po przedłużonej majówce, wróciłam do domu z głową pełną wrażeń. Kilka dni musiało minąć aby dojść do siebie choć troszkę...ale łatwo nie jest :) W zasadzie odkąd pamiętam to tak właśnie mam - ciągle w drodze, ciągle z bałaganem w głowie - chyba tak mi dobrze i chyba tak pozostać musi...
Ten ciągły ruch w moim życiu sprzyja tworzeniu...
Po powrocie zakasałam rękawy, uporządkowałam przestrzeń wokół siebie - oczywiście nie przesadnie - ja to nazywam artystycznym nieładem ;) oraz rozpoczęłam organizację swojego małego balkonowego ogrodu...
Przez te kilka dni świat obudził się do życia... to niesamowite, ale kiedy wjeżdżałam w Bieszczad drzewa były jeszcze bezlistne, takie dziewicze. Gdzieniegdzie prześwitywał jeszcze śnieg - i pewnego poranka siedząc na tarasie onieśmieliło mnie to co zobaczyłam...ten cud natury, który dzieje się tak niezauważalnie - uświadomiłam sobie, że znów przeoczyłam ten moment, kiedy wszystko stawało się żywe, kiedy urodziły się pąki, a świat wokół mnie ukazał się w całym swym pięknie...
Przyroda postawiła mnie przed faktem dokonanym...każąc się zastanowić nad tym jak łatwo przeoczyć w życiu te najdyskretniejsze chwile piękna...jak trudno uchwycić ich ulotność
Opuszczałam Bieszczad z tą właśnie myślą...

Przed wyjazdem powstało kilka zawieszek









Pozdrawiam majowo...